Scroll to top

Przyjaciel, czy krewny?

10 Niedziela Zwykła, Rok B

PRZYJACIEL, CZY KREWNY?

Dzisiejsze Słowo może gorszyć: Jezus został posądzony o szaleństwo – „Odszedł od zmysłów” i opętanie przez Belzebuba – „władcę złych duchów”.

Po dziś dzień Bóg jest sądzony: za wojny, niesprawiedliwość, cierpienie, choroby, itd. Dziwimy się Żydom oskarżającym Pana, a nie zauważamy własnych pretensji, żalów i sądów. Gdy nasze decyzje i wybory okazują się nietrafione, winę przypisujemy Bogu i jak krewni Jezusa, przywołujemy Go do porządku – upominamy.

Żadne ludzkie czyny: niewłaściwe, czy nawet grzeszne, nie zamykają drogi do zbawienia. Bóg się nami nie gorszy, co nie oznacza, że akceptuje zło. Nadal miłuje człowieka i cierpliwie czeka na nawrócenie jego serca.

Grzech pierwszych rodziców pozbawił ich możliwości przebywania w raju i przechadzania się z Bogiem,  jak  z najlepszym przyjacielem. Niemniej jednak, pociągnął za sobą poważne konsekwencje (I czytanie). Stworzyciel nie odwrócił się od swego stworzenia, lecz w osobie swego Syna, dzięki Jego ofierze, naprawił to, co zepsuliśmy.

Wiara w zbawienie daje siłę do przetrwania utrapień „obecnego czasu”, motywuje do wpatrywania się w to, co wieczne (por. II czytanie); do stawania się matkami, braćmi i siostrami Pana, którzy pełnią wolę Bożą. Nie bądźmy jak krewni Jezusa, którzy zamiast zbliżyć się do Niego, stali na dworze. Stańmy się jego przyjaciółmi, to oznacza o wiele więcej, niż pokrewieństwo.

/Opracowanie: s. Ludwika/